piątek, 8 maja 2009

Jestem robotem... tempo, tempo, tempo, tempo

Produktywność, ludzie roboty a rozwój firmy lub organizacji.

Zatrzymaj się i zastanów:
1) czy jesteś robotem?
2) czy odpowiedź z punktu 1 Ci odpowiada?
Jeśli odpowiedź to 2xTAK, opuść ten wpis i wróć do swoich obowiązków.



Potrzebna terapia szokowa
Zwykle przez całe swoje życie "przeciętny Kowalski" nie dostrzega, że powinien się zastanowić nad tym co robi. Niektórzy znajdą czas na zadanie sobie pytania z początku posta: czy jesteś robotem? Zwykle pytanie przychodzi do głowy dopiero, gdy coś się w procesorach przepali, gdy jest whiskas zamiast mózgu. Coś a la terapia szokowa. Wypalenie zawodowe i frustracje z tym związane, to jakby odruch obronny przed uszkodzeniem głównego procesora w głowie lub znany ze świata komputerów kernel panic lub ekran śmierci. Granica zmęczenia materiału osiągnięta, stop! Włącz myślenie!

Powstanie człowieka-robota i utrwalenie stanu
Przygotowany przez rodziców, szkoły, do życia w społeczeństwie, w stylu przekazywanym z dziada pradziada, nie dostrzega, że może być lepiej. Wychowany przez zastraszanie "ciszej jedziesz, dalej zajedziesz" i "nie wychylaj się bo wypadniesz", nauczony przesadnej pokory, cieszy się tym, co ma, nie szuka więcej, nawet nie wie że może być lepiej. Do tego czasem jest pełen kompleksów. Najważniejsze to się dobrze uczyć i wykonywać swoje zadania. Szkoły uczą zwykle przetwarzania symboli, podstawiania do wzorów, ale bez zrozumienia. Uczy się bardzo dobrze, staje się wzorowym uczniem, ale nie rozumie po co to wszystko, nie potrafi użyć zdobytej wiedzy. Towarzyszy mu brak holistycznego podejścia do problemów, wyzwań, wykonywanych zadań.
Wszystko to sprawia, że łatwo przechodzi w tryb robota. Nawet jak mu jest źle, to po chwili zaczyna sobie to po swojemu tłumaczyć wpojonymi wartościami, daje o sobie znać dysonans poznawczy i już po chwili cieszy się, że dobrze być robotem.

Co złego w byciu robotem? Gdzie produktywność?
Niby nic... nawet robot pożądany jest w środowisku projektowym. Z drugiej strony czy osoba powtarzająca codziennie to samo, robiąca wszystko "na tempo", zapracowująca się, wykorzystuje swój intelekt produktywnie? Wątpliwe, a ponadto istnieje większe ryzyko błędów, pomyłek, głupiego działania, robienia niepotrzebnych rzeczy. Jeśli efekt pracy ma zależeć od użycia mózgu, to firma/organiacja ma problem. "Robot" musi swoje kwalifikacje gdzieś i kiedyś zdobyć, aktualizować się.
Praca mniej a lepiej, ilość nie przechodzi w jakość, skupienie się na tym co się robi, skuteczne planowanie, unikanie nadmiaru papieru i zautomatyzowanie swojej pracy - prowadzą do wzrostu produktywności i większej ilości wolnego czasu. Aby tego dokonać, trzeba chwilę odpocząć, dostrzec to i zacząć wprowadzać w życie Produktywność 2.0 (EN: Productivity 2.0).

Firma się rozwija, gdy jej pracownicy się rozwijają.
To nie dzięki pracownikowi robotowi firma się rozwija i jest konkurencyjna. Robot zwykle wykonuje swoje prace w sposób powtarzalny i nie zastanawia się nad sensem i celem swojej pracy. Niezbyt często zadaje sobie pytanie po co wiedzieć coś nowego? (o ile w ogóle, bo przecież nikt nie kazał się uczyć).
To ci, którzy mają odwagę przerwać tępe tempo, prowadzą do faktycznych zmian i wpływają na rozwój. Człowiek-robot musi stać się człowiekiem i świadomie kontrolować sytuację, wiedzieć czego chce. Wówczas pracodawca może odnieść dodatkowa korzyść stymulując pracownika zarządzając przez cele... pracownika. Umiejętnie zastosowane musi przełożyć się na faktyczne zwiększenie wydajności i rozwój całego złożonego bytu (firmy, organizacji, instytucji) oraz konkurencyjność na rynku dzięki innowacyjności i optymalizacji tej frakcji osób, które używają intelektu.

Brak komentarzy: